Kilka dni przed planowanym okresem można zajść w ciążę, ale jeśli do stosunku doszło kilka dni przed pojawieniem się miesiączki, to w wyniku tego stosunku w ciążę zajść nie było można. Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza. Niedoczynność tarczycy może powodować ciężkie upośledzenie umysłowe dziecka 2 i wady układu kostnego, przedwczesne odklejenie się łożyska, a nawet poronienie. Nasilona niedoczynność tarczycy w ogóle uniemożliwia zajście w ciążę. Nadczynność tarczycy w ciąży może prowadzić także do takich powikłań, jak nadciśnienie Mam 20 lat. Moje problemy zaczęły się w wieku 17 lat. Mam nawracające zapalenie jajników. Regularnie chodzę od ginekologa. Czy przez takie zapalenie mogę mieć kiedyś problemy z zajściem w ciążę? Niestety mój lekarz unika odpowiedzi na to pytanie. jak szybko udało Wam się zajść w drugą ciążę Przez Gość gość, Wrzesień 5, 2016 w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci Polecane posty 2. Ćwiczenia sprzyjające zajściu w ciążę: podciąganie i rozluźnianie miednicy; 3. Ćwiczenia sprzyjające zajściu w ciążę: otwieranie miednicy; 4. Ćwiczenia sprzyjające zajściu w ciążę: trójkąt; Ćwiczenia fizyczne wykonywane przed zajściem w ciążę mogą ułatwić zapłodnienie. Ich skuteczność polega na tym, że Czy w okres można zajść w ciążę – ryzyko zapłodnienia. Seks w trakcie okresu przy jego regularnym cyklu nie buzi żadnych przeciwwskazań. Jest to indywidualna sprawa partnerów. Zdaniem Poradnia alergologiczna „Podgórna” w Szczecinie. Immunoterapia nie stanowi przeciwwskazania do zajścia w ciążę. Nie zaleca się rozpoczynania immunoterapii u kobiet ciężarnych, ale już rozpoczęte odczulanie można w czasie ciąży kontynuować, chyba że dany preparat nie jest zarejestrowany do leczenia kobiet ciężarnych mam już 4 letnie dziecko a teraz chcę drugie i nie mogę zajść. Prubowaliśmy wszystkiego. nie mogę zajść w ciążę co robić? Przez Gość blenkitna, Wrzesień 24, 2004 w Ciąża 4. Witaminy. Kwas foliowy i witamina B12 są ważnym czynnikiem, który pomoże zapobiec wadom urodzeniowym. Kwas foliowy należy przyjmować już na kilka (3-6) miesięcy przed planowanym zajściem w ciążę. Zadbaj również o dużą ilość spożywanego w pokarmach wapnia, cynku, jodu i kwasów tłuszczowych Omega-3. Czytaj dalej ». W wynikach wyszło, że podwyższona ( jeśli chodzi o staranie o potomstwo) tarczyca, prolaktyna leci w dół zapewne po castagnus-ie i progesteron wysoki. Reszta b.dobra. Dostałam leki -CLO 2x1 . QMm9c. Dołączył: 2015-08-15 Miasto: Zakopane Liczba postów: 3328 4 stycznia 2019, 19:21 Do mam i ciężarówek: Jak szybko udało wam się zajść w ciążę? Musiałyście się specjalnie starać, wspomagać, coś wam pomogło w tym, (oprócz partnera ;) czy po prostu poszłyście na żywioł? Dołączył: 2011-07-30 Miasto: Liczba postów: 4763 4 stycznia 2019, 19:25 Od razu za 1 podejsciem. Mimo, ze lekarz ostrzegal, ze to moze dlugo potrwac... Dołączył: 2010-03-11 Miasto: Inowrocław Liczba postów: 5468 4 stycznia 2019, 19:32 3 ciąże każda po 1 miesiącu starań :) , sama natura:) Dołączył: 2010-01-05 Miasto: Sanok Liczba postów: 2201 4 stycznia 2019, 19:45 1 to był złoty strzał, druga roku. Rodze za 2 msc. Dołączył: 2010-03-17 Miasto: Warszawa Liczba postów: 19451 4 stycznia 2019, 19:54 Pierwsze 1,5 roku, drugie 6 miesięcy. Dołączył: 2014-08-11 Miasto: Bydgoszcz Liczba postów: 27 4 stycznia 2019, 20:01 Pierwsze 5 miesięcy, drugie to wpadka, trzecie 6 miesięcy... Dołączył: 2014-06-15 Miasto: Kraków Liczba postów: 347 4 stycznia 2019, 20:03 W czwartym cyklu. Przed staraniami zaczęłam brać jedynie kwas foliowy. Zaczęłam mierzyć temperaturę, obserwować śluz. Nie ograniczaliśmy się w częstotliwości współżycia, niektórzy zalecają, ale codziennie też zadziałało ;) Dołączył: 2018-11-22 Miasto: Bielsko-Biała Liczba postów: 37 4 stycznia 2019, 20:07 Ponad rok już się staramy. Dziecka póki co brak.... Edytowany przez 4 stycznia 2019, 20:07 Dołączył: 2012-03-14 Miasto: Kraków Liczba postów: 16872 4 stycznia 2019, 21:09 3 razy za pierwszym podejściem. Ale ja kontrolowałam cykl, obserwowałam płodność, mierzyłam temperaturę i wiedziałam, kiedy trzeba strzelać. Dołączył: 2010-04-06 Miasto: Polska Wieś Liczba postów: 457 4 stycznia 2019, 21:11 Za pierwszym razem w drugim cyklu. Za drugim razem po pół roku . „Dlaczego nie mogę zajść w ciążę?” – to chyba jedno z najczęstszych i najbardziej nurtujących kobiety pytań. Cholernie go nie lubię w tej formie, bo wg mnie powinno ono brzmieć odrobinę inaczej i nie powinno dotyczyć tylko kobiety, jeśli nie znamy jeszcze dokładnych przyczyn tego stanu. To trochę tak, jakby „wina” [choć to chyba wybitnie słabe określenie] została spychana na kobietę podświadomie przez nią samą, a przecież problemy z płodnością mogą dotyczyć również mężczyzny. Pozwoliłam sobie poruszyć ten temat na moim blogu, bo i mnie on kiedyś dotyczył. Dostaję od Was sygnały, że czytają mnie nie tylko rodzice, ale również single czy też osoby dopiero planujące ciążę, dlatego wykorzystam tę okazję, aby szczególnie kobiety uczulić na pewien aspekt. Temat ten nie dotyczy jedynie zajścia w ciążę, ale również samopoczucia stricte na codzień, o czym za chwilę. Moja historia tak naprawdę trwała kilkanaście lat, jeśli nie dłużej. W pewnym sensie liznęłam odrobinę naszego polskiego ciemnogrodu związanego ze służbą zdrowia i spychologią, a także zwalaniem wszystkiego na albo „dojrzewanie”, albo wypalenie zawodowe. Miałam szczęście, że po kilkunastu latach trafiłam na lekarza, który zajął się mną kompleksowo jeszcze zanim rozpoczęliśmy z moim M. starania o dziecko. Na nieszczęście publicznej służby zdrowia, dopiero prywatny lekarz, o którym właśnie piszę, wzdłuż i wszerz sprawdził z czym się je mój przypadek. Moja historia nie będzie dotyczyć niepłodności, choć gdyby nie ci dobrzy lekarze wokół mnie, kto wie, czy nasze starania nie byłyby okupione łzami a ja nie próbowałabym winić siebie za to, że ciąża chyba nie jest mi dana. Muszę też zaznaczyć bardzo ważną kwestię przy tym poście – uprzedzając ataki, które kiedyś mnie spotkały, ja sobie doskonale zdaję sprawę, że niektórzy mają o wiele bardziej poważne problemy z płodnością i moja historia jest małołzawą anegdotką w porównaniu do tego, z czym inni zderzają się w walce o upragnione dziecko. Szanujmy się jednak, tym bardziej, że osób z chorobą, o której zaraz napiszę, jest więcej. A to niezdiagnozowane problemy właśnie tej natury, okazały się główną przeszkodą zajściu w ciążę wieli osób, które znam. Historie moich znajomych skończyły się happy endem, czego wszystkim życzę :-) Zacznę od samego początku, o ile to był ten właściwy początek. Od kiedy tylko zaczęłam na poważnie dojrzewać, czyli miesiączkować w moim wypadku, nie tylko zaczęły się moje problemy z wagą, ale także z samopoczuciem i zbieraniem wody w organizmie. Mniej więcej od 14 roku życia bywały dni, kiedy czułam się jakbym na raz wypiła 10 litrów wody nie chcącej za żadną cholerę ze mnie ujść. Widać to było na mojej twarzy szczególnie, która była jakby „nalana”. Wszyscy zwalali winę na tycie, i rzeczywiście – im dalej w las, dojrzewaniem zwany, tym było gorzej. Nagle z 50 kilogramów wskoczyłam w 65 co najmniej. Okrągła buzia, policzki jakby nie moje, i tak aż do dwudziestki. Mniej więcej w okolicach 20 roku życia zaczęłam więcej się ruszać, ale przybyło mi również stresów związanych z prowadzeniem własnej firmy, dlatego nagle, w niespełna 2 miesiące zrzuciłam kilkanaście kilogramów. Co ciekawe, mimo że znacząco schudłam, moja twarz nadal miewała okresy, w których wyglądała jakby w wodzie stała przez 3 doby. Dziwny to był widok, po którym pamiątkę mam na zdjęciach z tamtego okresu. Szczupła w miarę laska z pucołowatą buzią. Bardzo to było zagadkowe. Poza tym non stop byłam zmęczona i jakby rozchwiana. Emocjonalną huśtawkę zwalałam na stresy życiowe, ale miałam wrażenie jakby to moje zachowanie było kontrolowane nie przeze mnie a przez mój organizm. Złość często mieszała się z radością a następnie melancholią. Fatalnie wspominam tamten czas. Po kilku latach poznałam mojego Męża. To właśnie wtedy wzięłam się za swoje zdrowie. Ale tak na serio. Zbadałam sobie również powiększony węzeł chłonny [jak go diagnozowali niektórzy lekarze…], który okazał się być w rezultacie nowotworem ślinianki kwalifikującym mnie do operacji, ale o tym kiedy indziej może. W międzyczasie różnorakich badań okazało się, że poziom hormonów tarczycy wyraźnie wskazuje na to, że mam jej niedoczynność. Jaki był rezultat tej diagnozy? Okazało się, że moja tarczycy była tak rozchwiana, że starania o dziecko, które mieliśmy rozpocząć na dniach niemalże, kończyłyby się nieustannym fiaskiem. Wg lekarza, pod którego byłam opieką w tamtym czasie, z niedoczynnością żyję prawdopodobnie od co najmniej okresu nastoletniego, na co wyraźnie wskazują moje opowieści dotyczące samopoczucia i charakterystyczna nalana twarz, frustracja nie tylko moja, ale i wielu kobiet. Jak tylko moje hormony ustabilizowały się po codziennej podaży hormonu, z czystym sumieniem rozpoczęliśmy starania o dziecko. Co więcej: minęły jak ręką odjął moje problemy z sennością, samopoczuciem. Choć trzeba podkreślić, że osoby cierpiące na niedoczynność częściej mają problemy z wagą niż ludzie zdrowi. Z czym się „je” niedoczynność w moim wypadku? Z przyjmowaniem każdego ranka tabletki z lewotyroksyną, na czczo, popijanej niedużą ilością wody. Dopiero po 30 minutach od jej połknięcia siadam do śniadania, gdyż lepiej się ona wchłania właśnie na czczo. Czy niedoczynność tarczycy jest choroba uprzykrzającą życie? W żadnym wypadku nie, o ile regularnie przyjmuję euthyrox. Jeśli podejrzewałam, że jestem w ciąży, dbałam również o to, aby zwiększać o 50% dawkę hormonu zanim pojawiłam się u lekarza, gdyś w organizmie brzuszkowego maluszka ten hormon nie jest produkowany. W ciąży zazwyczaj dawki hormonu są zwiększane przez lekarza i ściśle kontrolowane, gdyż nie zawsze wystarczy zwiększenie dawki o 50% jak w moim wypadku, czasami zwiększa się ją nawet o 200% i więcej procent. W wypadku ciąży musimy działać szybko, ponieważ niedobór hormonów tarczycowych w pierwszym trymestrze mógłby prowadzić do niepożądanych chorób i dysfunkcji płodu, a nawet do poronienia, co zdarza się u kobiet z niewykrytą wcześniej niedoczynnością tarczycy. Dobry endokrynolog poprowadzi nas w okresie ciąży płynnie i pozwoli nam się cieszyć tym stanem. Zachęcam Was do zbadania poziomu hormonów tarczycy, przede wszystkim TSH a także zrobienia USG. Przy okazji pozdrawiam wszystkich niedoczynnościowców i trzymam kciuki za wszystkich starających się! Niech moc będzie z Wami! :-) 12 cykli 12 szans Lekarze doradzają, aby na starania się o ciążę przeznaczyć rok czasu, czyli 12 cykli miesiączkowych. Statystycznie, u zdrowej kobiety, co piąte jajeczko, zapłodni się. Oznacza to, że jedna kobieta na pięć zajdzie w ciążę w pierwszym miesiącu starań. Pozostałe pary będą próbować szans w kolejnych cyklach. Po roku 85 proc. par starania uwieńczy sukcesem czyli dwiema kreskami na teście ciążowym. Pozostałe 15 proc. będzie próbować dalej lub podejmie leczenie. Im szybciej, tym większe szanse na ciążę. Młodym łatwiej - Czasami wystarczy farmakologicznie podregulować owulację i para po kilku wizytach osiąga cel i wychodzi z gabinetu szczęśliwa. Efektywność terapii przy procedurach leczenia niepłodności w dużym stopniu zależy od wieku partnerów i momentu zgłoszenia się na leczenie. W Polsce nadal pokutuje myślenie, że jak para przed 30-tką stara się o ciążę i nie wychodzi, to i tak zakłada się, że jest jeszcze dużo czasu i można czekać, ewentualnie próbować uzyskać ciążę domowymi sposobami. To nie zawsze dobry pomysł. W przypadku, kiedy przyczyna niepłodności jest ewidentna, można łatwo ją wyleczyć. Jeśli mam do czynienia z parą młodą, która nie zwleka, tylko po roku bezowocnych starań zgłasza się na leczenie, wówczas proste, farmakologiczne metody leczenia dają dobre efekty - tłumaczy ginekolog-położnik, dr n. med. Grzegorz Południewski. Leki na płodność Do najpopularniejszych leków wspomagających płodność należą preparaty hormonalne stymulujące owulację i pobudzające jajniki do wytworzenia komórek jajowych. Zadaniem tych leków jest doprowadzenie do rozwoju i pęknięcia pęcherzyka. W przypadku zaburzeń jajeczkowania lekiem pierwszego rzutu jest stosowany w medycynie od ponad 45 lat cytrynian klomifenu, który pobudza wytwarzanie komórek jajowych. Klomifen najczęściej podaje się w przypadku nieregularnego rytmu krwawień miesięcznych, braku miesiączki, stwierdzonego obrazu ultrasonograficznego jajnika z pęcherzykami o wymiarze poniżej 10 mm, a także w stanach stresu, niepłodności z przyczyn idiopatycznych czyli o nieustalonej przyczynie i w przypadku zespołu policystycznych jajników (PCO). U ponad 70 proc. kobiet cierpiących z powodu PCO przyjmowanie klomifenu spowoduje rozpoczęcie owulacji. Po półrocznym leczeniu połowa kobiet z PCO zajdzie w ciążę. Cytrynian klomifenu to tabletki doustne, leczenie najczęściej rozpoczyna się 5 dni po miesiączce, trwa od 2 do 5 dni. W środku cyklu lekarz dodatkowo może zdecydować o podaniu zastrzyku, który stymuluje organizm do naturalnego wydzielania większej ilości hormonu luteinizującego, dzięki któremu jest możliwa owulacja. Podczas cyklu stymulowanego klomifenem przygotuj się do częstszych wizyt w gabinecie lekarza. Około 10-12 dniu cyklu wykonuje się kontrolne badanie ultrasonograficzne. W przypadku 60-80 proc. kobiet jajniki zareagują na leczenie i nastąpi prawidłowa owulacja. Podczas USG lekarz określi kiedy dokładnie pękną pęcherzyki i nastąpi owulacja. Odsetek ciąż wynosi ok. 20 proc. na cykl, z czego 70 proc. jest uzyskiwanych w trzech pierwszych cyklach leczenia. Po 6 cyklach stymulowanych klomifenem bez efektów dalsza terapia traci sens. - Wśród leków, które służą stymulacji owulacji króluje cytrynian klomifenu, ale również stosuje się gonadotropiny czyli te same leki, które podaje się podczas stymulacji do in vitro - mówi dr Południewski. Gonadotropiny (naturalne lub syntetyczne hormony przysadki mózgowej, które u kobiety uczestniczą w kontroli cyklu jajnikowego) podaje się w zastrzykach, ale zdecydowanie w mniejszych dawkach niż w przypadku przygotowania do procedury in vitro. Zazwyczaj zastrzyki przyjmuje się przez tydzień od 2-4 dnia cyklu. Jeśli są to zastrzyki w postaci tzw. penów, po przeszkoleniu przez pielęgniarkę, będziesz mogła je wykonywać sama lub poprosić o to partnera. Leczenie gonadotropinami stosuje się często w przypadkach zaburzenia funkcji układu podwzgórzowo-przysadkowego, gdy cytrynian klomifenu nie przyniósł oczekiwanego rezultatu. Podczas leczenia gonadotropinami, lekarz, w odpowiednim dniu cyklu, poprzez badanie ultrasonograficzne monitoruje liczbę wytwarzanych pęcherzyków. Kiedy pęcherzyki osiągną odpowiednie wymiary (ok. 17-20 mm średnicy) to jest to sygnał, że należy przyjąć jeszcze jeden lek w zastrzyku. Będzie to hormon HCG powodujący uwolnienie się komórki jajowej do płynu w pęcherzykach Graafa. Jeśli podczas kontroli na USG wszystko przebiegnie pomyślnie, wówczas owulacja nastąpi w czasie 36-48 godzin. Lekarz zaleci romantyczną kolację we dwoje. - Podczas stymulacji owulacji, kiedy inseminacja nie zastępuje stosunku płciowego, trzeba pamiętać o tym, że nadal nie omijamy biologicznych barier. Jednak kiedy mamy potwierdzoną drożność jajowodów i dobre wyniki partnera, jestem zwolennikiem, aby hormonalne stymulacje owulacji wykonywać. Jest duża szansa, że para zajdzie w ciążę w sposób naturalny, bez dużej ingerencji z zewnątrz. Niebezpieczeństwem stymulacji hormonami może jednak być ciąża mnoga. Naszym celem jest uzyskanie ciąży pojedynczej, co najwyżej bliźniaczej. Jeśli dochodzi do nadmiernego wzrostu liczby pęcherzyków stymulację przerywamy - podsumowuje dr Południewski. Prolaktyna do zbicia Jednym z pierwszych badań zalecanych kobietom podczas starań o ciążę jest badanie poziomu prolaktyny. Ten wydzielany przez przysadkę mózgową hormon, przybywa w organizmie podczas stresu. Hiperprolaktynemia to częste zaburzenie endokrynologiczne u kobiet w wieku rozrodczym. Zbyt wysoki poziom prolaktyny prowadzi do zaburzeń cykli miesiączkowych i owulacji. - Podczas stymulacji owulacji robimy wszystko aby stworzyć sytuację jak najbliższą prawidłowej fizjologii. Podwyższony poziom prolaktyny idący w parze z problemami owulacyjnymi nie jest zjawiskiem rzadkim. Hiperprolaktynemia jest jednym z elementów obniżających płodność kobiety. Stąd podczas farmakologicznej stymulacji owulacji do leczenia często wdrażamy preparaty prowadzące do obniżenia poziomu prolaktyny. W momencie kiedy pacjentka zachodzi w ciążę, leczenie przerywa się - tłumaczy dr Południewski. Czas nie jest sprzymierzeńcem W przypadku niepłodności o nieznanej przyczynie, u kobiet po 30 roku życia, lekarze rozważają przedwczesne wygasanie czynności jajników i zmniejszenie liczby pęcherzyków w jajniku. Pierwszą oznaką wygasania czynności jajników może być skrócona długość cykli miesiączkowych z powodu krótszej pierwszej fazy cyklu. - U osób, u których mamy do czynienia z wieloletnim wywiadem, bądź u par po 35 roku życia, farmakologiczne metody wspomagania płodności skracamy do kilku miesięcy. Wszystko dlatego, że ryzyko, że czas ucieknie jest zbyt duże. W wypadku osób późno startujących ze staraniami o dziecko, szybko wdrażamy leczenie głównie dlatego, że rezerwa jajnikowa u kobiety jest nie do odrobienia. W pewnym momencie zaniknie i próby terapii nie będą miały już żadnego sensu. Kiedy wyczerpie się pula pęcherzyków jajnikowych, wówczas nie ma możliwości przywrócenia funkcji jajnika - ostrzega dr Południewski. I dodaje: Jeśli po kilku miesiącach nie widzimy efektów leczenia farmakologicznego, podczas gdy u pacjentki obserwujemy występowanie owulacji, to nie ma sensu stymulować jej dalej i czekać, aż ona w naturalny sposób zajdzie w ciążę. Takie postępowanie tylko rozciąga okres terapii w czasie. Dla nas mocno ograniczającym czynnikiem jest upływ czasu. Coraz częściej zgłaszają się do gabinetu pary po 35 roku życia, a bywa, że jeszcze później. I w ich przypadku, przedłużanie w czasie terapii farmakologicznych, mija się z celem. Kiedy on musi się leczyć Nie podejmuje się stymulacji hormonalnej kobiety bez zbadania partnera. Tylko w przypadku kiedy wyniki nasienia mieszczą się w normie (przynajmniej 15 milionów plemników w mililitrze) leczenie farmakologiczne kobiety przyniesie efekty. Jednak bardzo rzadko zdarza się, żeby leki poprawiły parametry nasienia. - Niestety w większości przypadków terapia hormonalna u mężczyzn jest albo mało skuteczna, albo w ogóle nie daje żadnych pozytywnych rezultatów. Efekty leczenie hormonalnego u mężczyzn obserwujemy wówczas, kiedy mamy do czynienia z zaburzeniami hormonalnymi już od okresu dojrzewania. Podanie androgenów bądź hormonów podwzgórzowych daje szansę na uruchomienie prawidłowej produkcji plemników, ale to mały odsetek, może niecałe 2 proc. leczących się mężczyzn. Jeśli przyczyna obniżonej płodności mężczyzny nie jest ustalona, wówczas nie podejmuje się leczenia, bo do niczego nie doprowadzi. W takich przypadkach proponujemy inseminację lub in vitro - tłumaczy dr Południewski. Na rynku jest sporo preparatów mających poprawić parametry nasienia. W ich skład wchodzą antyoksydanty, witaminy, substancje zwiększające metabolizm w obrębie jąder. Badania wykazały, że stosowanie preparatów zawierających witaminy E i C, selen, cyn, karotenoidy, karnitynę i foliany w niektórych przypadkach rzeczywiście poprawia parametry nasienia. Jednak według dr. Południewskiego to nie wystarczy. - Samo poprawienie parametrów nie wszystko załatwia. Trudno jest ocenić na ile poprawa jakości nasienia po przyjmowaniu suplementów przekłada się na ilość ciąż. Taka forma leczenia zadziała, ale tylko wtedy, jeśli przyczyną słabych parametrów nasienia jest niedobór niektórych pierwiastków czy witamin - wyjaśnia ekspert. @ Kiedy inseminacja ma sens? Odpowiada endokrynolog Leczenie farmakologiczne nie powinno trwać dłużej niż pół roku. Jeśli po tym czasie, pomimo stymulacji owulacji, nie uzyskuje się ciąży, wówczas rozważa się inseminację lub in vitro. Dziękuję za konsultację dr n. med. Grzegorzowi Południewskiemu, który ma wieloletnie doświadczenie w leczeniu niepłodności. Więcej: @ Czy przed ciążą trzeba usunąć mięśniaki i nadżerki? Odpowiada pediatra